Astrologia ratuje życie

       Astrologia sprawia, że człowiek nią zajmujący się, nie zwykł się nudzić. Co miesiąc jestem ciekaw, co wydarzy się w odniesieniu do mojego życia zawodowego, kiedy to tranzytowy Księżyc przechodzi przez Medium coeli w moim horoskopie. Moment ten o tyle jest ważny, że przy okazji tenże tranzytowy Księżyc tworzy też ważne aspekty do planet urodzeniowych: opozycję do Słońca i Merkurego oraz sekstyle do Księżyca, Urana i Jowisza, a ostatnio także i trygon do progresywnego Marsa. Zwykle, choć nie zawsze, coś mniej lub bardziej ciekawego się dzieje. W początkach czerwca tego roku miało miejsce wydarzenie szczególnie interesujące.
Zadzwoniła otóż do mnie dawna klientka. Po pierwszych grzecznościowych słowach oświadczyła, że uratowałem jej życie. To oczywiście zainteresowało mnie niezmiernie. Już samo to, że zadzwoniła do mnie, by powiedzieć, jak wypełniła się opracowana przeze mnie dla niej prognoza było miłe. No a do tego jeszcze ta historia, jakobym jej życie uratował. No dobrze, może i trochę przesadziła, czego nie wykluczałem, co jednak nie czyni całego zdarzenia mniej interesującym. Cóż się zatem wydarzyło?

Prognozę dla niej opracowałem w 2013 roku. Napisałem w niej między innymi, że w podanym przedziale czasowym w roku 2014 powinna uważać na zdrowie, że system immunologiczny może sobie nie radzić z zagrożeniami, z jakimi przyjdzie się borykać jej organizmowi. Nawet nie zająknąłem się o nowotworze, bo takie słowa jak „nowotwór” i „rak” nigdy nie są przeze mnie używane. Prognoza nie ma straszyć ale motywować do rozwoju, dbałości o jakość życia, w tym również oczywiście do dbałości o zdrowie. Stąd też i podane przeze mnie zalecania, aby o zdrowie zadbać, także najlepiej się przebadać i z całą pewnością nie zaniedbywać wszelkich niepokojących symptomów. To tak w skrócie.
O prognozie tej klientka trochę zapomniała, na tyle nawet, że kiedy w październiku 2014 otrzymała skierowanie na profilaktyczne badania mammograficzne, zlekceważyła sprawę i skierowanie wyrzuciła. Na szczęście po około dwóch tygodniach, ponieważ na badanie się nie stawiła, otrzymała skierowanie powtórnie. W pierwszej chwili chciała z nim postąpić podobnie jak z pierwszym. Nie uczyniła tego jednak, a to za sprawą właśnie prognozy astrologicznej, o której na szczęście sobie przypomniała. Badanie wykazało obecność guza. Po dwóch tygodniach guz został usunięty, a od grudnia 2014 rozpoczęto chemioterapię.
Można zadać pytanie, dlaczego klientka skontaktowała się, by zdać relację z tych wydarzeń, dopiero w czerwcu 2016. Jak mi wyjaśniła, chciała zaczekać, aż cały proces leczenia się zakończy, co też się stało z kwietniem 2016. Jeszcze przez miesiąc nabierała sił, no a w czerwcu się do mnie odezwała, by zdać relację z tych wydarzeń, ku mojej niekłamanej satysfakcji. No bo niby przekonany jestem, że pomagam ludziom, zapewne nie w takim stopniu jak bym chciał, ale jakoś jednak i owszem. Zawsze to miło, gdy klienci się odzywają, dziękują, a gdy jeszcze ktoś mówi, że uratowałem mu życie, to już satysfakcja moja jest bezgraniczna.

Spójrzmy, jak astrologia opisuje te dramatyczne momentami, ale na szczęście pomyślnie kończące się wydarzenia. Podstawą analizy jest oczywiście horoskop urodzeniowy klientki.
Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie astrologia-ratuje-życie.gif

O zdrowiu generalnie mówią domy VI, VIII i XII, do pewnego stopnia też Ascendent i planety blisko tego punktu. No i zawsze też trzeba patrzeć na Księżyc. VI dom mówi o takich „zwykłych” chorobach, które bez poważniejszych problemów powinno dać się wyleczyć. VIII dom to już problemy zdrowotne znacznie grubszego kalibru, gdzie w grę wchodzi nawet zagrożenie życia lub przynajmniej niejednokrotnie poważna ingerencja w ciało właściciela horoskopu jaką jest operacja. Dom XII także mówi o poważnych zagrożeniach dla zdrowia, a nawet i życia. Przy czym jeśli idzie o zdrowie, bardzo dużą rolę odgrywa psychika, która sama w sobie może sprawiać problemy lub też także rzutować na ciało fizyczne.
Bez wątpienia więc w przypadku tego konkretnego kosmogramu należy zwrócić uwagę na Księżyc w domu XII w koniunkcji z Saturnem i w opozycji do Urana i Plutona, które to znajdują się w domu VI. Układ ten jest o tyle jeszcze ważny, że wchodzi on w skład półkrzyża z udziałem Słońca w kwadraturach do wspomnianych planet. Najsłabszym elementem jest tu oczywiście Księżyc, element receptywny, a przez to najbardziej bodaj w całym kosmogramie narażony na problemy. Oczywiście treści z tym układem związane są znacznie bardziej obszerne niż to zostanie przedstawione. Tu skupiam się jedynie na zdrowiu i to w kontekście określonej sytuacji.
Trzeba też zauważyć, że Księżyc jest tu wspierany, na szczęście, przez sekstyl Jowisza. Jednak mimo tego sytuacja Księżyca nie przedstawia się najlepiej. Bez wątpienia można tu się dopatrywać podatności na niektóre dolegliwości, między innymi właśnie związane z piersiami, jako atrybutami kobiecości, macierzyństwa.

Dlaczego problemy zdrowotne pojawiły się w roku 2014? No cóż, z pewnością takie czy inny dolegliwości czy też i inne sytuacje związane z omawianym układem miały miejsce też i wcześniej. Ważne mogły być chociażby następujące co mniej więcej 7 lat aspekty Saturna, tj. kwadratura, opozycja, kolejna kwadratura i koniunkcja i to samo w kolejnym cyklu. Z pewnością także był ważny okres podczas przejścia Plutona przez znak Strzelca, kiedy to ten tworzył kwadraturę do Księżyca, a przy okazji także i do swojej pozycji urodzeniowej. Ale oczywiście dotyczyć to może wszystkich ważnych aspektów, czy to planet tranzytowych, czy to progresywnych.
Jeśli idzie o rok 2014, to od wiosny (kwiecień) 2014 do początków roku 2015 ma miejsce koniunkcja tranzytowego Neptuna do urodzeniowego Księżyca. Ale w zbliżonym czasie widać jeszcze coś istotnego. Mianowicie od grudnia 2013 do września 2014 dochodzi do opozycji tranzytowego Saturna do urodzeniowych Marsa, no i także Merkurego. A zaraz potem Saturn wchodzi do domu VIII, by w listopadzie 2015, ciągle przebywając w domu VIII, utworzyć kwadraturę do urodzeniowego Księżyca.
Sytuacja jest w pewnym sensie nietypowa. O ile jeszcze znaczenie tranzytów Saturna nie zadziwia, to już z Neptunem sprawa ma się nieco inaczej. No bo taki Saturn wiadomo, w opozycji jeszcze do drugiego malefika, Marsa, sprawia, że konfrontowane są ze sobą przeciwstawne znaczeniowo planety i to jak najbardziej może oznaczać coś drastycznego. Potem Saturn w kwadraturze do Księżyca i tym samym w kwadraturze do swojej pozycji urodzeniowej kryzys może tym bardziej pogłębiać. Przy aspektach do Marsa ciało mogło jeszcze jakoś samo walczyć, ale Księżyc nie jest aktywnym elementem, on przyjmuje, reaguje na to, co z nim jest powiązany. Tutaj zaś Saturn pokazuje właścicielce horoskopu, że ciało ma swoje ograniczenia, że podlega chorobom, że tymczasowość jest naczelna zasadą życia w tym świecie. Nie znaczy to oczywiście jednak, że w związku z tym pozostaje tylko bezczynność. I dlatego właśnie klientka podjęła terapię, pokazała, że ograniczenia i wyroki Saturna nie muszą być nieodwołalne.

Ciekawiej i już nie w tak oczywisty sposób przedstawia się sprawa z tranzytowym Neptunem. No bo niby i ta planeta może być złoczynna, ale klasyczna, taka podręcznikowa interpretacja koniunkcji tranzytowego Neptuna do Księżyca nie musiałaby oznaczać tego rodzaju problemów zdrowotnych, z jakimi spotkała się właścicielka horoskopu. Koniunkcja taka wskazywałaby raczej choćby na potrzebę rozwoju duchowego, skłonność do wnikania w głąb siebie. Mogłaby też mówić o większej receptywności, bardziej sugestywnych snach, ale też i większej podatności na wpływy innych i z tym też związanej potrzebie, by izolować się od otoczenia.
Pamiętać jednak należy, że tu w horoskopie urodzeniowym Księżyc nie jest sam. I tak się niezbyt zapewne szczęśliwie składam, że niemal wszystkie planety wchodzące do tego układu działają na Księżyc niekorzystnie. To oznacza, że właścicielka horoskopu jest z natury podatna na stresy, frustracje, wszystko głęboko przeżywa. To jest dom XII, więc w grę wchodzą obiektywnie istniejące powody do frustracji, jak też i lęki, obawy przed czymś, co realne być nie musi, czego istnienie jest zakładane, lub też co niekoniecznie jest z tego, tj. widzialnego świata. Stres z tym związany może być czymś trwałym (bo Saturn), uderzającym znienacka (bo Uran), sunącym z wolna i nieubłaganie, przez jakiś czas w sposób niewidoczny, by potem uderzać ze zwielokrotnioną siłą (bo Pluton). Zarazem też Saturn może jednak dawać pewną odporność psychiczną. Okupiona musi być ona pewnym treningiem, wysiłkiem, co wymaga też czasu (Saturn), ale niemniej jednak możliwości są.
Kiedy zaś przyszedł tranzytowy Neptun, to może i przyniósł jakieś pozytywne treści, ale przede wszystkim wzmocnił wrażliwość, tym samym wyzwolić mógł to, co było dotychczas skrywane, czy to w ciele, czy to w głębi psychiki, w podświadomości. Neptun nie musiał przynieść czegoś złego, ale ujawnić mógł to, czego ziarna, zalążki, czy całkiem raźno kiełkujące i zapewne nawet nieźle rozwijające się pędy już były.
Ale przy tym Neptun to też boska opieka oraz ufność w opiekę sił wyższych. Księżyc w horoskopie urodzeniowym ma też trygon z Wenus, która będąc w Raku, jest władcą Księżyca. Tym samym w zbliżonym do omawianego okresie Neptun tworzył trygon z Wenus. To zaś oznacza, że silniej rozwijająca się w tym okresie wrażliwość nie tylko zwiększała podatność na choroby, ale też i na szczęście pozwalała na bardziej lub mniej sobie uświadamiane poddanie się czemuś, co moglibyśmy nazwać intuicją, wewnętrzną mądrością czy też opieką anioła stróża. Nie wiem o wszystkim, co przeżywała właścicielka horoskopu. Zapewne i dla niej nie wszystko musi być jasne. To, że przypomniała sobie o prognozie, to był impuls. Mogła przecież w tym czasie myśleć o 100 innych rzeczach, zlekceważyć po raz drugi skierowanie na badania, nadal krzątać się wokół zwykłych, codziennych spraw. Ale coś ją tknęło, może anioł stróż coś jej szepnął za uchem. Możemy tylko zgadywać. To zaś, czego zgadywać nie musimy, to zbieżność tego, co widać w horoskopie, z tym, co się wydarzyło w jej życiu.

W roku 2015 widać kwintyl (72°) progresywnego Słońca do urodzeniowego Marsa, co dawało właścicielce horoskopu siły i determinację do walki. W tym samym roku, już pod koniec, jest też nonagon (40°) progresywnego Słońca do urodzeniowego Plutona, co z kolei pozwalało na dążenia ku transformacji, ale nie takiej, która wiązałaby się z destrukcją, ale takiej raczej, która prowadzić może ku odrodzeniu, co jak wiemy, ostatecznie się stało, a czego też można było się spodziewać z uwagi na ingres Jowisza do domu VI i jego aspekty do Księżyca i planet z nim powiązanych.

Przykład opisany dowodnie pokazuje, że prognoza astrologiczna nie ogranicza wolnej woli, nie ukazuje przyszłości jako czegoś nieodwołalnego. Przyszłość zarazem nie jest białą kartą, którą w dowolny sposób moglibyśmy zapisywać. Przyszłość już do pewnego stopnia jest określona, coś o niej wiedzieć możemy, ale właśnie dzięki tej wiedzy jesteśmy w stanie stosownie działać.
Nie każda tego typu sytuacja musi, nawet dzięki astrologii, kończyć się tak szczęśliwie, ale próbować, walczyć trzeba zawsze. Astrologię w takim przypadku jak opisany, porównać można do polisy ubezpieczeniowej, ale nie takiej, z tytułu której mielibyśmy otrzymać odszkodowanie po fakcie, a które to klientce na niewiele by się zdało. Jest to raczej rodzaj aktywnej polisy ubezpieczeniowej, która pomaga zapobiegać nieszczęśliwym czy niepożądanym zdarzeniom. Nie daje wprawdzie nieograniczonej mocy wpływania na rzeczywistość, więc nie zawsze sukces jest pewny, ale bez wątpienia staje się bardziej prawdopodobny. A gdyby nawet i nie, to zapewnia przynajmniej bardziej świadome przeżywanie życia.

– Właścicielka horoskopu wyraziła zgodę na publikację.
– Zaprezentowany kosmogram wykonano w programie Urania Bogdana Krusińskiego (www.astrologia.pl).